Ekologia i ekonomia mają ze sobą znacznie więcej wspólnego niż tylko grecki źródłosłów. Postawy przyjazne dla planety bardzo często okazują się również korzystne dla naszego portfela. Oto kilka pomysłów, jak możesz zadbać jednocześnie o środowisko naturalne i swoje finanse.

Wspólnym elementem łączącym ekologię i racjonalne zarządzanie domowymi finansami jest oszczędzanie. Większość postaw ekologicznych można sprowadzić bowiem do oszczędzania zasobów naturalnych, takich jak woda, powietrze, energia, czy surowce. Zużywając zasoby nie tylko wywieramy presję na środowisko, ale również zwiększamy swoje koszty, bo musimy zapłacić za to, co zużyliśmy. Dlatego wdrożenie myślenia ekologicznego to prosta droga do uzyskania nadwyżek finansowych.

Od czego zacząć? Najlepiej od pozycji, które najwięcej ważą w domowym budżecie, czyli od kosztów wyżywienia, utrzymania mieszkania i transportu. Tak się składa, że są to również obszary, w których możemy wiele zdziałać dla dobra planety.

W przypadku żywności, pierwsza zasada brzmi, by starać się nie marnować jedzenia. Często kupujemy za dużo, więc jedzenie się psuje, a my wyrzucamy je do kosza. W ten sposób dosłownie nasze pieniądze lądują na śmietniku. A przecież wystarczy dobrze zaplanować zakupy, trzymać się listy i nie ulegać pokusom w sklepie. Warto też zadbać o odpowiednie przechowywanie żywności, by służyła nam jak najdłużej. W internecie bez trudu znajdziesz poradniki, jak najlepiej korzystać z zamrażarki, lodówki i kuchennych szafek.

Podczas codziennych zakupów mamy jednak znacznie więcej sposobności do ekologicznych oszczędności. Na pewno trzeba zawsze brać ze sobą torbę na zakupy, by nie musieć płacić za jednorazowe foliówki i zarazem nie produkować plastikowych śmieci. Warto też przestawić się na kupowanie produktów na wagę, zamiast w plastikowych opakowaniach – zwykle wychodzi to znacznie taniej. Zwróćmy też uwagę na to, co i kiedy kupujemy. Sezonowe owoce i warzywa oraz inne produkty od lokalnych dostawców zwykle są tańsze od tych, które musiały przebyć drogę z dalekich krajów. Pomyśl tylko, ile trzeba było zużyć paliwa na transport ziemniaków z Afryki czy truskawek z Chin.